poźniejsza wystawa I wcześniejsza wystawa


Ania Okrasko
OBRAZY

21.04. - 04.05.2006

Obrazy te rozpięte są pomiędzy formą osobistego notatnika a tradycją sztuki, biorąc pod
uwagę reguły jakie odnajdujemy u klasyków abstrakcji. Ania daje wyraz swoim przemyśleniom i przeżyciom, wybiera jednak formę, która swą wizualnością odcina się, a w zasadzie potrafi się odciąć, od nadającej jej sens historii.

Reminiscencją ze spacerów po szpitalnych korytarzach są serie lamperii, niemal abstrakcyjnych, podlegających rygorowi geometrii. Powtarza się w nich horyzontalny podział przechodzący przez środek płótna. Ania przywołuje kolory szpitalnych ścian, zdegradowane i głuche barwy rozpowszechnione w erze gierkowskiej.

Skala obrazów odpowiada skali (wzrost, siła) artystki. Obrazy są zazwyczaj niewielkie i, nie
tylko ze względy na format, wydają się bardzo intymne. Są czymś w rodzaju świadectwa choroby jakie dostaje się od lekarza na recepcie czy szpitalnym druku. Lakoniczne stwierdzenie, że do tego a tego dnia jest urlop. Mała karteczka będąca dowodem złego stanu zdrowia, odcisk stopy na śniegu. Bezosobowe świadectwo choroby.

Mimo iż jednym z pretekstów do namalowania obrazów był pobyt Ani w szpitalu, obrazy zdają się być w pewien sposób jednak pogodne, a raczej niepokojąco pogodne. Nie widać ciała. Są rzeczy które je ukrywają: bandaże, chustki. Jeden z obrazów wypełniają kształty przywodzące na myśl motylki. Zapytałem Anię czego są odzwierciedleniem. Wiesz ? mówi ? tak wygląda tarczyca, jest podobna do motyla.

Na wystawie jest seria obrazów będących wizualizacją promieniowania ciała po zażyciu radioaktywnego jodu. Fale powtarzają kształt dłoni i stóp. Rozchodząc się, coraz bardziej się odczłowieczają, zatracają swój pierwotny kształt. Promieniowanie jest niewidoczne, przeczuwamy jego obecność. Wybiera do jego ukazania seledynowy kolor mazaka, kolor stworzony syntetycznie, nie występujący w naturze. Będzie bladł i zanikał na obrazie, tak jak promieniowanie ulotni się po czasie z jej ciała.

Dawid Radziszewski